sobota, 17 października 2015

   

                                Dransy część ostatnia

Po wypiciu około pięciu piw poprzedniego wieczora zasnąłem jak zabity. Obudziłem się około 5:00. Ale nie obudziłem się dobrowolnie. Usłyszałem dzwonek do drzwi.Wyjrzałem przez wizjer i zobaczyłem Pansy. Przypomniałem sobie o znakach, które miałem postawić i o kocurze. Lecz gdy jeszcze raz spojrzałem przez wizjer, nie mogłem nie otworzyć. Otworzyłem drzwi bardzo szeroko. Pansy przebiegła przez próg i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk.
- Ale ja byłam głupia. - powiedziała - Ja też cię kocham wiesz?
Miałem oczy jak pięciozłotówki. Ona mnie kocha? Ale dlaczego powiedziała, że ,, ona też". Czyżby już wcześniej wiedziała o tym jakiego typu uczucie do niej żywię?
- Rozwodzę się z Blaise'em najszybciej jak się da. A jeśli się ośmielisz, ja powiem ,, tak ''. - powiedziała Pansy.
Spojrzałem jej w oczy. 
- Tak. - powiedziała.
Podniosłem ją i wyniosłem za próg domu.
- O co chodzi? - zapytała wystraszona.
- Skoro tak to muszę cię przenieść przez próg domu. - powiedziałem.
- Ale to dopiero na ślubie...
- Co tam! A ja przyśpieszę czas! - uśmiechnąłem się. 
Podniosłem ją i wniosłem do domu. 

                                  3 lata później
Ja i Pansy jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Mamy syna Lucka i córeczkę Rozalię. Ja pracuję w Ministerstwie, Pansy opiekuje się domem. Blaise wyjechał za granicę. W albumie nadal mamy zdjęcie moje w garniturze, Pansy w welonie i długiej, białej sukni, naszych dzieci idących do Pierwszej Komunii. W niepamięć poszły moje dawne rozmyślania o życiu pustelniczym. Ale kota mamy. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz