niedziela, 25 października 2015

Cześć. Dzisiaj nietypowy post. Przed chwilą pokłóciłam się z rodzicami z ,, mojej " winy. Napiszę wam o co chodzi a wy piszcie w komentarzach, czy też tak macie.

Poszłam do mamy opowiedzieć coś jej ważnego przeczytać.. Ona myła podłogę i zapytałam czy mam jej to czytać czy potem. Powiedziała, że mam jej teraz czytać. No to jej czytam, a ona się zaczyna na mnie drzeć że ona coś robi, a ja jej przeszkadzam. No to ok, poszłam do siebie. Nagle wbiega ojciec i zaczyna mi robić wykład, że od dzisiaj sama mam sobie w pokoju sprzątać i że matki nie szanuję... WTF? No to mówię Ok. A teraz słyszę jak mnie obgadują na dole. Mam tego dosyć. Weźcie mnie coś pocieszcie w komentarzach bo ja zaraz umrę. Macie tak samo? A może wasi rodzice też są czasem tacy tylko pod innym względem? Wyżalcie się w komach. POST ODSTRESOWYWUJĄCY ( tak wiem trudne słowo). 

                              POST INTEGRACYJNY

sobota, 24 października 2015

       
                                          Romione 2
Gdy dojechała do domu Luny, jej nie było. Zrezygnowana udała się  do domu. Wzięła się za robienie obiadu. Około 18:46 Ron wrócił do domu.
- Po co było ci to pudełeczko? Widziałam cię u jakiejś kobiety! - powiedziała gniewnie.
- To miła być tajemnica... - westchnął - ale skoro już wiesz to ci powiem...
- Zdradzasz mnie????
- Nie. Chciałem odnowić naszą ceremonię ślubną.
- CO?
Hermiona nie wierzyła własnym uszom. Dlaczego to przed nią ukrywał.
- To miała być niespodzianka... - wybąkał zawstydzony Ron.
- Ron, ty idioto! Wiesz jak cię kocham? - zapytała rzucając mu się na szyję. - Siadaj, jemy.
Usiedli do stołu przy kolacji i lampce wina. Około 22:00 poszli oglądać komedię romantyczną z miską prażonej kukurydzy. Około północy spędzili ze sobą cudowne godziny. 
                                               |
                                               |
                                               |
                                               |
                                               |
                                               |
                                               |
                                               | 
                                                                      |
                                   |
                                   |
                                   |
                                   |

                                   |
                                   *






Myślicie, że jest happy end?

To źle myślicie. 
2 lata po tym wieczorze Hermiona zaszła w ciążę i zmarła przy porodzie. Dziecko urodziło się śmiertelnie chore i zmarło po tygodniu. A załamany Ron rzucił się z 50 piętra na chodnik. Jedynym żywym członkiem rodziny Weasley'ów została ich córka Sara.

piątek, 23 października 2015

Boże, przepraszam! Znowu was zaniedbuję, ale wybaczcie mi. Mam ciągle kartkówki, testy i sprawdziany. Ciągle zakuwam i nawet zapominam o blogu. Dransy już skończyłam więc dziś...


                                      Romione
Obudziłam się niewyspana. Całą noc pisałam sprawozdanie do pracy. Rona nie było już w łóżku. Wstałam i spojrzałam do lustra. Brązowe loki sterczące na wszystkie strony, wory pod czerwonymi oczami. Wyglądałam strasznie. Poszłam do łazienki, odświeżyłam się. Usiadłam przed staromodną toaletką i nałożyłam grubą warstwę podkładu. Przypruszyłam się pudrem, nałożyłam szminkę i cienie. Zrobiłam kreskę na Cleopatrę i udałam się do kuchni. Na stole stała już zimna jajecznica, herbata i tosty z dżemem, a obok leżała karteczka.

                                   Cześć kochanie.
Musiałem dziś wcześniej wyjść. Nie chciałem cię budzić. Odwiozłem już Sarę na peron, wyjechała. Dałem jej Krzywołapka żeby nie była tam samotna. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Kocham cię,
                              Ron
To nawet dobrze, że Rona dał Sarze kota. Kochany Ron. Usiadła do śniadania. Po mniej więcej 10 minutach, wstała, pozmywała i poszła do garderoby. Ubrała obcisłe dżinsy, turkusowy kardigan i czarne botki na obcasie. Wzięłam kluczyki od samochodu i pojechałam na miasto. Zatrzymałam się w super markecie i kupiłam paluszki rybne, frytki, lemoniadę butelkowaną i gotową surówkę z marchewki. Wychodząc ze sklepu zobaczyłam auto Rona pod budynkiem na przeciw. Włożyłam zakupy do auta i poszłam zobaczyć o co chodzi. Zobaczyłam jak Ron wychodzi ze środka z małym pudełeczkiem. Szybko czmychnęłam do auta by mnie nie rozpoznał. A jeżeli on mnie zdradza? Jeżeli chce się oświadczyć swojej kochance? Co jeżeli zażąda rozwodu? Hermiona bała się. Przekręciła kluczyk w stacyjce i ruszyła. Jak najszybciej musi pojechać do swojej najlepszej przyjaciółki- Luny Lovegood.

sobota, 17 października 2015

   

                                Dransy część ostatnia

Po wypiciu około pięciu piw poprzedniego wieczora zasnąłem jak zabity. Obudziłem się około 5:00. Ale nie obudziłem się dobrowolnie. Usłyszałem dzwonek do drzwi.Wyjrzałem przez wizjer i zobaczyłem Pansy. Przypomniałem sobie o znakach, które miałem postawić i o kocurze. Lecz gdy jeszcze raz spojrzałem przez wizjer, nie mogłem nie otworzyć. Otworzyłem drzwi bardzo szeroko. Pansy przebiegła przez próg i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk.
- Ale ja byłam głupia. - powiedziała - Ja też cię kocham wiesz?
Miałem oczy jak pięciozłotówki. Ona mnie kocha? Ale dlaczego powiedziała, że ,, ona też". Czyżby już wcześniej wiedziała o tym jakiego typu uczucie do niej żywię?
- Rozwodzę się z Blaise'em najszybciej jak się da. A jeśli się ośmielisz, ja powiem ,, tak ''. - powiedziała Pansy.
Spojrzałem jej w oczy. 
- Tak. - powiedziała.
Podniosłem ją i wyniosłem za próg domu.
- O co chodzi? - zapytała wystraszona.
- Skoro tak to muszę cię przenieść przez próg domu. - powiedziałem.
- Ale to dopiero na ślubie...
- Co tam! A ja przyśpieszę czas! - uśmiechnąłem się. 
Podniosłem ją i wniosłem do domu. 

                                  3 lata później
Ja i Pansy jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Mamy syna Lucka i córeczkę Rozalię. Ja pracuję w Ministerstwie, Pansy opiekuje się domem. Blaise wyjechał za granicę. W albumie nadal mamy zdjęcie moje w garniturze, Pansy w welonie i długiej, białej sukni, naszych dzieci idących do Pierwszej Komunii. W niepamięć poszły moje dawne rozmyślania o życiu pustelniczym. Ale kota mamy. :)

piątek, 16 października 2015

Przepraszam ale post pojawi się dopiero jutro. Ten tydzień był dla mnie bardzo trudny. Ciągle kartkówki i sprawdziany. Naprawdę przepraszam. Buzi! :*

poniedziałek, 12 października 2015

Sorry, sorry Czarodzieje ale dzisiaj musicie obejść się bez posta jutro pytanie z niemca i muszę zakuwać. Sorry. Papa

niedziela, 11 października 2015

Hej, hej! Kogo znów powitamy?
*
*
*
*
*
*
*
Dransy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

                                    Mops i Fretka                               
Przespałem całą noc mimo zaprzątających mą głowę myśli. Obudziłem się około 11. Dlaczego nie obudził mnie skwierczący bekon? Lub chociaż dzwonienie sztućców? Zerwałem się z sofy. Na stole leżały kanapki a na wielkiej piramidzie z nich stworzonych leżała karteczka.

                                       Drogi Draconie!
Bardzo ci dziękuję za gościnę i wszystko co dla mnie zrobiłeś, lecz muszę odejść. Przecież dalej jestem żoną Blaise'a. Dziś rano przyjechał i przeprosił. Wiem, że wszystko już będzie dobrze. Nie chciałam cię budzić. Tak słodko spałeś. Tu masz ostatnie śniadanie zrobione w podzięce. Niech ci się wiedzie.
                     Twoja najlepsza kumpela 
                                Pansy
Gdy przeczytałem ostatnie słowa myślałem, że coś mi się przewidziało. Najlepsza kumpela? ,, Dobra zachowaj spokój, debilu. " - skarciłem się w myślach. Ja się staram śpię na kanapie i ryzykuję mogąc dostać garba, a ona tak po prostu mi pisze, że, cytuję ,, Wiem, że wszystko będzie dobrze. ". Raz ją pobił i wiem, że bardzo możliwe iż zrobi to drugi raz. Dobrze. Ja się starać nie będę. Jak mnie nie chcą to nie. Z moją urodą, co to dla mnie. Głupia Pansy, znajdę sobie lepszą. Ale z moim charakterem? A co tam! Raz się żyje. Pójdę na miasto, poznam kogoś. Albo i nie. Zostanę sobie tutaj. Na foteliku. Przed kominkiem, z książką. Wypiję piwko, czy dwa. I mam to gdzieś. Nigdy nie zdarzyło się jeszcze by w rodzinie takiej jak Malfoy'owie byli kawalerzy. Ale co tam! Ja będę pierwszy. Moje plany na przyszłość przerwał telefon. 
- Halo? - powiedziałem do słuchawki.
- O cześć Draco! Z tej strony Astoria. Wyjdziemy gdzieś?
- Nie. Jestem zajęty prowadzeniem życia ,, kawalera pustelnika" - i odłączyłem się.
Mam to gdzieś. Te baby tylko wszystko komplikują. Kupię sobie kota. Kota, podkreślam nie kocicę. Będę sobie tu żyć, a przed domem postawię znaki ,, Kobietom wstęp wzbroniony ''. Ok. Moje życie od tej chwili będzie lepsze.

sobota, 10 października 2015

Hej! Sorry, że tak późno ale byłam cały dzień na shoppingu. :-)


                              Mops i Fretka                            
Pansy wróciła do gotowania. Chciałem jej pomóc, ale mnie odpędziła i kazała siadać.
- Ty mnie ugościłeś, a teraz ja ugoszczę ciebie. W twojej własnej kuchni. - zachichotała.
Nie widziałem już śladu po wczorajszej Pansy. Dzisiejsza lśniła i otaczała ją aura szczęścia i spokoju. I nagle spostrzegłem jedną przeszkodę. Przy moim kuchennym ,, stoliku " stało tylko jedno krzesło. 
- Pansy... Niestety nie mam drugiego krzesła... - powiedziałem cicho.
Pansy odwróciła się z uśmiechem, który nie schodził jej z twarzy.
- Zjem na stojąco. - powiedziała.
Przyniosła na stół bekon i jajka. Nałożyła sobie jedzenia i już chciała odejść, lecz ja byłem szybszy.Złapałem ją w biodrach i posadziłem sobie na kolanach. Na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie, lecz potem zostało zastąpione przez wdzięczność. 
- Dzięki. To bardzo miło z twojej strony. - odpowiedziała. 
Nagle zauważyłem rzecz, która całkowicie wszystko zmieniła. Zobaczyłem, że za każdym razem gdy się do mnie po PRZYJACIELSKU uśmiecha ja się rumienię. A ona traktuje mnie jak kumpla. Nic więcej. No ale cóż. Nie mi sądzić o naszych relacjach.  Przez to całe zamieszanie zapomniałem, że Blaise w końcu tu przyjdzie... Niemożliwe, żeby po prostu dał spokój po tym jak pobił swoją żonę, a ona uciekła. Będzie jej szukał. A jedynym miejscem do którego mogła się udać to Malfoy Manor... Teraz już tylko czekać...

piątek, 9 października 2015

Hej. Dransy part 2
Jeżeli nie czytaliście pierwszej części zapraszam trochę niżej. ;-)


                          Mops i Fretka 2                      

Patrząc na tą roztrzęsioną i zziębniętą Pansy widziałem obraz nędzy i rozpaczy. Nagle dziewczyna wybuchła płaczem.
- Cicho. Nic ci już nie grozi. - pocieszałem, klęcząc przy fotelu.
Spojrzała mi w oczy. W jej oczach widziałem jakby... niedowierzanie. Nasze usta były niebezpiecznie blisko siebie. W ułamku sekund spotkały się w namiętnym pocałunku.
Nagle Pansy jakby się obudziła. Oderwała się ode mnie i zdezorientowanym głosem powiedziała: 
- To nie powinno się stać.
- Skoro się stało to znaczy, że było to tak pisane. - odpowiedziałem, lecz natychmiast tego pożałowałem. 
Między nami nastał chłód. Przez dłuższą chwilę Pansy nie otworzyła nawet ust. Ja wyszedłem na chwilę na werandę. Gdy wróciłem, ta drobna, roztrzęsiona istotka już spała. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mojego łóżka. Okryłem jedwabną kołdrą, a sam poszedłem spać pod kocem na kanapie. Rano obudziło mnie skwierczenie bekonu. Zdezorientowany poszedłem do kuchni. Pansy stała przy kuchence. Smażyła bekon i jajka.  W czajniku bulgotała woda. Na stole były dwa talerze, 5 salaterek z różnymi dżemami, chleb i dodatki takie jak marchewki lub pomidory. Sama Pansy zatem wyglądała pięknie. Włosy lekko rozczochrane. Widocznie sobie poradziła bo miała na sobie tylko bieliznę i moją koszulę.
- Ups. - wymamrotała - mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to iż pożyczyłam  twoją koszulę. Moje ubrania były całkiem przemoczone.
- Nic nie szkodzi. Naprawdę. - odparłem. Po chwili poczułem, że się rumienię, patrząc na ledwo przykrywającą jej pośladki koszulę. - naprawdę nic nie szkodzi.

                                           ***
Myślę, że części Dransy napiszę około pięciu. Bardzo wciągnął mnie ten parring. :-)


Hej! Tak jak obiecałam dziś pojawią się dwa shoty. Pierwszy shot będzie o czymś czego na internecie jest bardzo mało... Dransy=
Draco + Pansy = Dransy. Ja osobiście jestem OGROMNĄ fanką tego parringu i żałuję, że Draco ożenił się z Astorią, a nie Pansy.
I wydaje mi się, że ulubioną dziewczyną z Hogwartu jak dla mnie była właśnie Pansy Parkinson.  No to nie będę już głupio pieprzyć i zaczynam. :-)



                       Mops i Fretka                           


Wziąłem ślub z Pansy... I przez to zakończyłem przyjaźń z Blaisem Zabinim. Po skończeniu Hogwartu Blaise ożenił się z Pansy. Byli bardzo zakochani. Ja dłuższy czas po  zakończeniu szkoły byłem sam. Przejąłem po rodzicach Malfoy Manor. Nie utrzymywałem kontaktu z Zabinim, Crabbe'm ani Goyle'm. Lecz pewnego razu spotkałem Blaise'a i Pansy na mieście. Pansy wyglądała pięknie. Długie, brązowe włosy opadały jej na łopatki. Jej niegdyś ostre rysy wygładziły się, a subtelny makijaż dodawał jej urody. Była ubrana w dżinsy i lekki, kremowy płaszczyk z wielkimi, czarnymi guzikami. Na nogach miała botki na średnim obcasie. Blaise się nie zmienił. Ciemna skóra, brak włosów i ta sama twarz. Ku memu zdziwieniu nie mieli ze sobą dzieci. Po 5 latach związku? ,, Niemożliwe. "- pomyślałem. Korciło mnie by spytać ale z moich ust wydobyło się tylko głuche:
- Cześć.
Para odwróciła się. Widziałem zaskoczenie na ich twarzy.
Pierwsza odezwała się Pansy.
- Cześć Draco! Tak dawno się nie widzieliśmy! 
Nie wiedziałem co powiedzieć. Jak głupi lustrowałem tylko Pansy wzrokiem, od góry do dołu.
Widząc to Blaise warknął:
- Nie masz na co patrzeć?
Czułem , jak się rumienię . Szybko wymamrotałem pożegnanie i szybko wróciłem do domu.



                                        2 miesiące później
Do mojego domu ktoś zadzwonił. Otworzyłem. W drzwiach stała Pansy. Ale nie ta Pansy sprzed 2 miesięcy. Stała przede mną cała mokra, w cienkiej, białej i jedwabnej koszuli nocnej. Była boso. 
- Boże, co się stało? - prawie krzyknąłem z zaskoczenia lecz szybko się opanowałem jakby Pansy była sarenką, którą łatwo spłoszyć. 
- Mmmmogę wejść? - zapytała drżąc z zimna.
Szybko wpuściłem ją do środka. Posadziłem ją na fotelu przy kominku, wcześniej dając jej ręcznik do wytarcia się. Dałem jej także koc i kubek ciepłej, zielonej herbaty. Wzięła go w obydwie ręce by je rozgrzać. Dopiero teraz zobaczyłem, że cała jest posiniaczona.
- Blaise oskarżył mnie o zdradę. - powiedziała łamiącym się głosem.
Blaise? Ten Blaise z czasów Hogwartu? Ten Blaise, który obsypał Pansy tulipanami? Nie chciało mi się wierzyć. Ale to jak wyglądała Pansy mówiło samo za siebie. 






                                        Zakończenie 

                  pojawi się wieczorem. Pa pa! :-)

czwartek, 8 października 2015

Uwaga! Bardzo was przepraszam ale post nie pojawi się dzisiaj z powodu sprawdzianu z chemii jutro! Przepraszam! Nadrobię dwoma rozdziałami jutro.

środa, 7 października 2015

Hej, hej! Dziś pierwszy ,, one shot"  po tej niewiarygodnie długiej przerwie! Parring ,, Drastoria " czyli Draco Lucius Malfoy + Astoria Greengrass = Drastoria


Wszystkie postacie są własnością J.K Rownling.
                           


                            
                      ,, Mała, biała łódeczka ''


Piszę ten list dla wszystkich, którzy zrozumieją. Gdy go czytacie pewnie już dawno zakończyłam swój nędzny żywot. Po zakończeniu Hogwartu zawarłam ceremonię małżeńską z Draconem Luciusem Malfoyem. Urodziłam mu synka- Scorpiusa. Brzdąc był kropka w kropkę jak Draco w czasie dzieciństwa. Pierwsze 2 lata małżeństwa były cudowne. Pełne śmiechu, zaufania, miłości. Później coś zaczęło się psuć. Za każdym razem gdy Draco widział inną kobietę wzdychał z utęsknieniem. Miliony razy pytałam się go czy wszystko w porządku. Czułam, że już mu nie wystarczam. Starałam się jak mogłam. Kupowałam erotyczną bieliznę, nosiłam krótkie sukienki i tak się odchudzałam, że w wieku 35 lat ważyłam niecałe 40 kg. Nic nie pomagało. Scorpiusek zaczynał przychodzić do nas w nocy, płacząc. Mówił, że śni mu się iż się rozstajemy. Draco uśmiechał się pobłażliwie, lecz pod tą maską widziałam smutek. Pewnego wieczoru około 23:40 wyszłam z łóżka i zeszłam do salonu. Draco siedział tam z książką. Zapytałam, kiedy przyjdzie do łóżka. On tylko wstał, minął mnie bez słowa by później powrócić z kołdrą, położyć się na kanapie i zapytać czy mogę wyjść i zgasić światło. Łzy wezbrały mi pod powiekami. Rozpłakałam się, nie spałam pół nocy. Rano obudziłam się. Podeszłam do lustra. Zobaczyłam wory pod oczami. W popłochu zrobiłam sobie szybki makijaż. Zeszłam do kuchni. I to przebrało miarę. Scorpius i Draco siedzieli przy śniadaniu. Przy 2 talerzach. Trzeciego nie było. Gdy Draco wyszedł do pracy, a Scorpius na plac zabaw, stanęłam na parapecie. Przypomniałam sobie te wszystkie dobre chwile, które spędziłam z mężem. Ale te złe także. Zeszłam w pośpiechu z parapetu i napisałam ten list. Znów stanęłam na parapecie . Tą część pióro napisało samo. Skoczyłam. Ostatnie co ujrzałam to Scorpius biegnący w moją stronę z płaczem. Potem przyszła tylko ulga. Ma dusza odpłynęła w stronę światła niczym mała, biała łódeczka.
Hej... Gdy patrzę kiedy dodałam ostatni post robi mi się głupio... Czuję się idiotycznie jakbym zawaliła wszystko... Bo to zrobiłam... Zniknęłam, tak po prostu. Bez żadnego wytłumaczenia... Wiem... To było głupie. Naprawdę bardzo was przepraszam. Jestem teraz w pierwszej klasie gimnazjum, mam potwornie dużo nauki ponieważ jestem w szkole prywatnej, a tam wywierają duży nacisk na twoją wiedzę, przygotowanie do lekcji. Ciągle sprawdziany, testy, kartkówki. W międzyczasie zdechł mój pies. Byłam w wielkiej żałobie po tej stracie. Znałam go przecież od szczeniaka. Straciłam całkowicie chęć do robienia czegokolwiek. Gdy ból po stracie troszeczkę odpuścił, nadeszło ZWYKŁE, całkowicie ZWYCZAJNE lenistwo. Ale wczoraj gdy leżałam już w łóżku pomyślałam o was... O tych wszystkich Czarodziejach, Czarodziejach których zostawiłam bez Żadnej wieści. Podczas gdy rano zajrzałam na statystyki i zobaczyłam to, że niektórzy  was co parę dni zaglądali i sprawdzali czy wyszedł może nowy post. Jeszcze raz bardzo was przepraszam. Będę pisała posty często i postaram się pisać je regularnie. Jeżeli posta nie będzie przez dłuższy czas to będzie oznaczać, że mam w gimbazie zawalony grafik, sprawdzian czy coś takiego.  Najczęściej będą ,, one shoty ". No to naprawdę jeszcze raz wasz przepraszam. Pa, pa. :-)