Rozdział 9 ,, Draco"
Obudziłem się w domu. Pamiętam, że śniło mi się, że dusza Lorda Voldemorta porwała mnie. Leżałem koło Scorpiusa na kanapie. Maluch jeszcze spał. Słyszałem śmiech Harrego. Zajrzałem przez szparę w drzwiach. Spał. Ciekawe co mu się śni, że tak się cieszy. Wyglądał jakby... Jakby kogoś całował. Cicho zamknąłem drzwi do jego pokoju. Zacząłem robić tosty. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłem. Stała w nich Astoria.- Cześć. Przyszłam po Scorpiusa. - powiedziała obojętnie. Chyba dalej była na mnie obrażona.
- Mały śpi. Dalej jesteś zła?
- Tak.
- Przepraszam.
- Nie. Scropius! Wstawaj! Jedziemy do domu.
Maluch podniósł się z kanapy.
- Mamo. Czemu musimy iść? Nie możemy zostać u taty? - zapytał zawiedziony malec.
- Nie. Tatuś ma innych gości. Tylko byśmy przeszkadzali. No pospiesz się! Idziemy do pana Rona i pani Hermiony.
Scorpius przewrócił oczami, pożegnał się ze mną i wyszedł za Astorią. Zamknąłem drzwi i poczułem... palone tosty! Pobiegłem do kuchni. Chciałem wyjąć je z tostera. Poparzyłem sobie palce. Upuściłem tosta. Przekląłem i przez przypadek uderzyłem ręką w słoik z dżemem, który natomiast potrącił mleko, cukier i paczkę płatków kukurydzianych. Wszystkie wymienione rzeczy stworzyły kamienistą rzekę od kuchni do łazienki.
- Cholera jasna. - warknąłem.
Posprzątałem za pomocą różdżki. Harry się obudził wyszedł i pocałował mnie w usta. Odepchnąłem go.
- Co ty robisz geju?! - krzyknąłem.
- Przecież wczoraj w tej jaskini też mnie całowałeś!
- Ja? W jaskini? To chyba jakiś twój powalony sen!
Harry złapał się za głowę, wybełkotał coś i poszedł do łazienki, po drodze wywracając się o resztki niewytartego mleka. Szybko się podniósł i zniknął za drzwiami łazienki. Położyłem się na kanapie i zamknąłem oczy. Minęło około 10 minut, a Harry wyszedł z łazienki i podał mi wodę z cytryną. Napiłem się i... nic więcej nie pamiętam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz