Jestem! Cud? Taaak! U babci działa internet! Postaram się często pisać na bloga, ale nie wiem przez jaki czas utrzyma się ten cudowny stan rzeczy... Mam nadzieję, ze długo ;-) . No to zaczynamy.
Rozdział 8 ,, Harry"
Leżałem w łóżku. Słyszałem płytki oddech Scorpiusa śpiącego na kanapie. Draco wyszedł jakieś 20 minut temu. Zaczynałem się martwić. Narzuciłem bluzę i wyszedłem przed apartamentowiec. W gęstwinie mrugnęło białe światło. Na chodniku leżała... o Boże karteczka. Ale nie byle jaka... Pisało na niej tak.
Witaj Czarodzieju!
Jeżeli znalazłeś tą kartkę to znaczy, że zostałem porwany przez duszę Lorda Voldemorta. Jestem Dracon Malfoy. Namierz mojego Chipa. Numer rejestru: 009 123 486 230. Proszę o pomoc.
Czułem, że serce prawie mi się zatrzymało. Draco miał problemy. Złapałem różdżkę i zacząłem myśleć o numerze rejestru Draco. Teleportowałem się . Stałem boso na mokrej skale. Słyszałem krzyk. Był to krzyk blondyna. Pobiegłem kierując się po głosie. Wbiegłem do ciemnej ,, komnaty". Na metalowym stole leżał Draco. Ręce i nogi miał przyczepione magicznymi łańcuchami do stoły. Duch Lorda Voldemorta unosił się nad ziemią i śmiał się gdy Glizdogon ( to on żyje???) różdżką zaczął wycinać napisy na ciele blondyna. Draco krzyczał, krwawił i błagał o litość. Wyskoczyłem zza rogu i obezwładniłem wrogów. Podbiegłem i uwolniłem Dracona. Draco wybuchł. Zaczęliśmy namiętnie się całować i przytulać. Wepchnąłem mojemu blondynowi język do ust. Nagle Draco zerwał się ze stołu.
- Scorpius! - krzyknął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz