czwartek, 25 czerwca 2015

Od razu bardzo was przepraszam! Wiem, wiem. Nie było postów. Ale są 3 powody. 
1. Miałam komers. :-D
2. Nie miałam neta.
3. Zdechł mi wąż. [*]
Od razu polecam dla Facebook'owiczów stronę na FB, która nazywa się ,, Draco Malfoy- książe Slytherinu". Super posty, ekstra adminki. Polecam ;-) .


Ale już jestem i postaram się pisać więcej postów. No to możemy zaczynać? <3


    Rozdział 7 ,, Draco"
Harry naprawdę namieszał w moim życiu. Lecz przez te wszystkie kłótnie zacząłem dostrzegać to, że jest naprawdę przystojny. Co? Co ja gadam? Zachowuję się jak kompletny gej... Boże... Więc mój tata i Astoria... Mama.... To wszystko był żart? To jakaś porażka. Scorpius zasnął przy grze. Porwałem telefon i wykręciłem numer do ojca.
- Halo? - odpowiedział mi zaspany głos taty.
- Tato, gdzie byłeś dzisiaj?
- Ty głupku dzwonisz do mnie o 23 i pytasz gdzie byłem??? Dla twojej wiadomości zabrałem twoją matkę do muzeum Powstania Czarodziejskiego. I nic więcej.
- Nie wydarzyło się nic dziwnego?
- Nie. Idę spać. Jeszcze raz do mnie zadzwonisz o takiej godzinie to... 
I odłączył się. Rzuciłem telefonem. Byłem zły jak nigdy dotąd. Chciałem przywalić temu okularnikowi prosto w tą jego zakłamaną jadaczkę. Nagle usłyszałem krzyk. Dobiegał z parku, który znajdował się naprzeciw  mojego apartamentu. Narzuciłem skórzaną kurtkę i wybiegłem na parking. Rozejrzałem się. Pomiędzy drzewami coś mignęło. Coś białego. Podszedłem do tego miejsca wolno. Chciałem wyjąć różdżkę. Przeszukałem wszystkie kieszenie. Cholera! Została przy kominku! Chciałem zawrócić, ale coś usłyszałem. Odwróciłem się . Nic tam nie było. Po chwili stanąłem tak jak poprzednio. I nie uwierzycie co przed sobą sobą zobaczyłem. Była to dusza. Ale nie czyjaś dusza. DUSZA LORDA VOLDEMORTA. Zacząłem się cofać. On miał duszę? Zadawałem sobie to pytanie w myślach. Podleciał do mnie.
- Draco. Aleś ty się przystojny zrobił. Tylko brać. - mrugnął do mnie.
Nie potrafiłem się odezwać.
- Czego chcesz? - burknąłem.
- Od kiedy jesteśmy  na ,,ty"? Chyba powinieneś się do mnie zwracać ,, panie".
- Nie jesteś moim panem.
- Pokaż rękę Draco. Pokaż.
Podwinąłem rękaw. I wtedy to zobaczyłem. Całkowicie zapomniałem, że dalej mam ten znak. Ten potwór zaśmiał się szyderczo.
-Póki nosisz go na skórze jesteś moim podwładnym. - powiedział rozbawiony.
- Jak mam się go pozbyć?! - krzyknąłem załamany. 
- Możesz umrzeć. Wtedy ,, umowa" straci ważność.
Podleciał do mnie i swoim kościstym, przezroczystym paluchem zaczął jechać wzdłuż linii piętna. Znak zaczął potwornie szczypać i piec. Chciałem się wyrwać. Nie umiałem. Ręka zachowywała się jakby została przyklejona do powietrza. ,,Tatuaż" zaczął krwawić. Chciałem kopać, lecz poczułem różdżkę na karku. Usłyszałem jakieś zaklęcie. Wszystko rozmazało mi się przed oczami. Nogi stały się jak z waty. Upadłem i straciłem przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz